Kiedy przeczytałam tematy kolejnego wyzwania u Uli a jest nim post o moim ulubionym kolorze, uśmiechnęłam się w duchu, bo przypomniało mi się, że na takie pytanie to ja odpowiadałam ostatni raz chyba w podstawówce, kiedy z koleżankami wymieniałyśmy się pamiętnikami ;)
Mój ulubiony kolor? O rany, zastanawiałam się nad tym już dawno i raczej nie ma jednego koloru, który jest przeze mnie szczególnie faworyzowany. Patrząc jednak na moją garderobę, dom i jego wnętrza można dojść do bardzo trafnego wniosku.
Lubię biel i czerń. To na pewno. W szafie przeważają białe i czarne rzeczy (poukładane kolorystycznie!) z domieszką szarości, fioletu i niebieskiego.
Biel kojarzy mi się z lekkością, delikatnością i świeżością, dlatego w każdym moim oknie wiszą białe firany, bez ozdób, kolorów i koronek. Proste i delikatne.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
wpis powstał w ramach wyzwania blogowego
Piękne zdjęcia i kolory!
OdpowiedzUsuńJakoś wszystkie wyglądaja ładnie :))
OdpowiedzUsuńTo samo pomyślałam o tym pytaniu, tylko mnie skojarzyło się ze złotymi myślami:-) Lubię kolor szary, bardzo ładnie komponuje się z innymi kolorami, nawet lepiej niż czerń. A miętowy jest śliczny,
OdpowiedzUsuńTwoje kolory są i moimi:)))
OdpowiedzUsuńBiały kolor też bardzo lubimy.
OdpowiedzUsuńU mnie to się nazywało złote myśli :)
OdpowiedzUsuńSzarości pojawiły się u mnie zimą. Nie wiem czy to zmiana koloru włosów, czy wiek, ale wreszcie się nauczyłam nosić szarości
Uwielbiam biel w pomieszczeniach. Tak, jak napisałaś - kojarzy mi się to z lekkością, estetyką i automatycznie daje uczucie przestrzeni. Białe ściany i część dodatków, przełamana kolorem różowym, zielonym lub turkusowym. Kojarzy mi się to bardzo mocno ze stylem skandynawskim, którego jestem ogromną fanką!
OdpowiedzUsuń