Czereśnie w pełni już dojrzały, dlatego dałam mężowi wiaderko w rękę i wysłałam go na drabinę :)
W tym roku jest ich na prawdę sporo i ku mojemu zdziwieniu nie podjadają ich szpaki. A wszystko za sprawą tego oto gościa :) Sroka uwiła sobie gniazdo w świerku przed domem i skutecznie odstrasza nam te małe ciemne darmozjady ;)
Czereśnie najbardziej lubię jeść prosto z drzewa, ale żeby się nie zmarnowały, robię z nich kompot na zimę.
Czereśni nie dryluje, myje je tylko i wrzucam mniej więcej na wysokość 3/4 słoika.
Zasypuję każdy słoik 2-3 łyżkami cukru i zalewam gorącą wodą. Gotuje w wielkim garnku przez 10-15 minut.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz