21 czerwca 2014

Moja czterolatka




Za tydzień o tej porze będziemy mogli powiedzieć, że pierwszy raz w naszej czteroosobowej rodzinie zaczynamy WAKACJE pełną gębą :) Kończy się rok szkolny a z nim również przedszkolny. Nasz mały przedszkolak odłoży na bok swoje kapcie i worek.


Ale czy na pewno mały? Te kilka miesięcy, które Żaba spędziła w przedszkolu zmieniły ją w rezolutną, rozgadaną i pewną siebie dziewczynkę. Rok temu wahałam się, czy moja malutka córeczka poradzi sobie na nowym gruncie. Początki były koszmarne. I dla Niej i dla mnie. Płacz i smutki towarzyszyły nam każdego dnia gdy przekraczałyśmy próg przedszkola. Nie raz wątpiłam czy dobrze robię. Czy na pewno Żaba powinna uczestniczyć już w tak bujnym życiu społecznym.
Kiedy co dzień rano wtulała we mnie swoje łapki i rozpaczliwie prosiła żebym jej nie zostawiała, serce pękało mi w piersi. 

- Nie zostawię Cię córciu, przyjdę po Ciebie po obiadku. Obiecuję.

Rączki nie chciały zwolnić uścisku. Kurczowo obejmowały moją szyję. Zaufałam jednak wychowawczyni.
Ciepła, miła i delikatna dziewczyna, podnosiła na duchu i mówiła, że to normalne, żeby się nie martwić. Żeby dać Żabie czas. I dałam ten czas. Wytrwale prowadziłam ją do przedszkola. W domu odgrywałyśmy scenki ujarzmiając lęki i strachy.

I??? Udało się!!
Zbliża się koniec roku. Żaba do przedszkola wchodzi z ogromnym uśmiechem na twarzy. Wita się z przedszkolną pierwszą przyjaciółką (która niewątpliwie pomogła jej przetrwać trudny okres i zaadaptować się w grupie), kiedy na horyzoncie widzi panią O. przytula się do mnie, patrzy w oczy i mówi :
- Mamusiu chcę Cię utulić i dać Ci buziaczka.
A potem biegnie podskakując i szczebiocąc wesoło o wszystkim co akurat sobie przypomni :

- Wczoraj byliśmy na basenie i skakałam na strzałę. I...i Grzebcio nauczył się chodzić! Wie pani - on SAM chodzi! Gonimy się po domu, ale mama.....

Dalej już nie słyszę bo zamykają się za nią drzwi i znika gdzieś w krainie , którą pokochała całym sercem.

W przedszkolne mury posyłałam małą nieśmiałą dziewczynkę, która rozłąkę ze mną traktowała jak koniec świata. W krótkich blond włoskach, obgryzającą z nerwów paznokcie zapamiętam do końca życia.

Teraz kończy rok przedszkolny jako awansujący czterolatek. Włosy urosły jej za ramiona. Buźka wyszczuplała. Nóżki są zwinniejsze a ona sama odważniejsza. Już nie boi się dzieci.  Nie stoi w kąciku jak truśka. Jeśli coś jej nie odpowiada mówi o tym otwarcie. Potrafi się bronić i dzielić. Śpiewa piosenki i recytuje wierszyki. Bierze udział w przedstawieniach. Nie płacze. Jest szczęśliwa.....

A ja oddycham z ulgą. Moja pierwsza poważna decyzja zakończyła się sukcesem ! :D

5 komentarzy:

  1. Ja również w tym roku szkolnym wysyłałam do przedszkola moje dzieci - 2 letnią Lenkę i 3-letniego Nikosia. Nie miałam problemu z pożegnaniem, ale mimo wszystko serce mi krwawiło, bo musiałam zostawić ich pod opieką nieznanych mi osób (od urodzenia siedziały tylko ze mną). Nie wiem dla kogo był to większy sprawdzian - dla mnie, czy dla dzieci. Jednak cieszę się, że każdy z nas zdobył nowe doświadczenia i umiejętności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się :)) jestem po tej drugiej stronie. Odbieram dzieci od często zestresowanych matek...
    Kończy się rok i widzę jak bardzo dzieci się zmieniły, jak "wydoroślały". Jak te najbardziej płaczące, wpadają na salę roześmiane i pędzą mi w ramiona :)
    Pozdrawiam Ciebie i Twoją córcię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję! Niestety my trafiłyśmy na nieprzyjemną panią przedszkolankę, która nigdy nie miała choć chwili na rozmowę z rodzicem, przekazaniem co się z dzieckiem działo w ciągu dnia itp., i boję się myśleć co tam się działo skoro mała zaczęła siusiać w majtki z nerwów. O innym przedszkolu mała nawet słyszeć nie chce... ja chyba też nie.

    OdpowiedzUsuń
  4. moja od września po 4 miesięcznej przerwie idzie do przedszkola i już teraz wiem że będzie kiepsko bo słyszymy ciągle "nie chcę do nowego przedszkola"...och chyba będzie dramat od września! Gratulacje że Wam się udało tak dzielnie wytrwać ten rok! Ilona

    OdpowiedzUsuń