8 grudnia 2013

Ukatrupę Mikołaja.....

Zapowiadało się tak cudownie, wesoło i pachnąco. Rano Żaba obudziła się wesoła jak skowronek bo przecież Mikołaj na pewno już był! Pędem popędziła do pokoju żeby zobaczyć czy ciasta zjadł i mleko wypił. Radocha nieziemska.
- Mamuś, mamuś! Renifer schrupał nawet marchewkę!!


Przedszkole z okazji mikołajek maszerowało do szkoły, Ksawery skutecznie utrudniał tę wędrówkę. Dzieciaki w szkole wystraszone, Żaba zapłakana, bo nie chce, nie idzie, woli być w domu. Zgiełk, zamieszanie i w tym wszystkim nasze trzylatki. Bez sensu. A mają takie ładne nowe, oddane w tym roku do użytku przedszkole z salą audiowizualną.
Jakoś ją udobruchałam, ale musiałam obiecać że w szkole zostanę i będę trzymać rękę na pulsie.
Po szkole spowrotem do przedszkola. I znów to samo, że ona nie chce, ze woli do domu. Na nic przekonania, że przyjdzie do nich Mikołaj i ze będzie wesoło. Na nic błagania ulubionej koleżanki.
Wróciła ze mną i Ksawerym, który niemiłosiernie dął nam w plecy.
Kładę spać Pulpeta, cisza. Włączyłam Żabie Peppę żeby nie zaczęła grać na cymbałkach i tamburynie. Jest grzeczna. Siedzi sobie ładnie na sofie i patrzy. Zamykam się w sypialni. Pulpet zasypia w oka mgnieniu, więc szybko się ulatniam i wchodzę do salonu.....
Gdzie ja jestem???!!! W ciągu 5 minut mojej nieobecności moja starsza latorośl zdążyła wywąchać, że na stole stoi krem. Postanowiła się wypielęgnować. Siebie, okno tarasowe, firanę, zasłonę, podłogę, stolik i nowy narożnik!!
Podejrzewam że zrobiła się purpurowa ze złości. Ale nic to. Odpocznę popołudniu u kosmetyczki....
Wracam od kosmetyczki. Cisza. Spokój. Dzieci śpią.
Ważniak pokładł je spać wiec jestem szczęśliwa. Chwila dla siebie, dla nas. Marzy mi się gorąca kąpiel z pianą. Z tego szczęścia, najpierw robię kąpiel Ważniakowi. Niech ma!
I się zaczyna. Ważniak wychodzi z wanny, w sypialni budzi się Pulpet na jedzenie. Nakarmiony. Chwilę później zaczyna płakać Żaba. Coś jest nie tak. Kręci się, wierci. Płacze. W końcu wstaje i.......cała zawartość jej żołądka ląduje na pościeli i na mnie......Nosz kurna!
W ciągu pół godziny przebierałam pościel jeszcze dwa razy.
Robi się 23:00, padam ze zmęczenia. Woda w wannie nawet nie ostygła, bo jej tam dla siebie nie nalałam. Siadam do kompa. Może jak coś kupię poprawi mi się nastrój. Ekran miga słabym światłem a ja ledwo patrzę. Trach. Wyłączyli prąd. Ksawery się popisał.....
Bucze sobie w ciemności z bezsilności i zmęczenia.
Mam dosyć.
Wielkie dzięki za wspaniały dzień szanowny Mikołaju!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz