Od kilku dni w sieci zalewani jesteśmy wiadomościami o nowej erze w świecie zabawek. Nowy trend reprezentuje lalka LAMMILY zaprojektowana przez niejakiego Nickolaya Lamma. Lalka ma być alternatywą dla mam, które nie znoszą Barbie.
Lammily ma bowiem proporcje identyczne jak przeciętna amerykańska nastolatka. Co więcej można "oszpecić" ją bliznami, ranami, celullitem, rozstępami, trądzikiem, wysypką czy tatuażem.
Lammily nie nosi różowych, koronkowych sukienek. Nie mieszka w pałacu i nie jeździ różowym, sportowym wozem. Dlaczego? Ponieważ ma być wzorcem normalności. Dziewczyną z sąsiedztwa, którą każdy z nas może spotkać.
Myślę, że Lammily spełni swoją rolę i znajdzie zainteresowanie wśród dziewczynek, jednak wątpię w to, że zastąpi całkowicie ikonę ubiegłego wieku - Barbie.
Pierwsza Barbie została wprowadzona w 1959 r. na nowojorskich targach zabawek. Od tego momentu jej "kariera" rozwijała się w zawrotnym tempie a lalka podbiła serca dziewczynek na całym świecie.
Do dzisiaj wyprodukowano miliony sztuk, które przedstawiają różne narodowości, uprawiają wielorakie zawody, utożsamiają się z wielkimi gwiazdami czy prezentują przeróżne hobby.
Twórca Lammily podkreśla, że do zaprojektowania lalki skłonił go fakt szerzącej się wśród młodych dziewcząt mody na bycie bardzo szczupłą i nienaturalnie piękną. Wręcz idealną. Rosnące problemy nastolatek spowodowane nie akceptacją własnego ciała i wyglądu przypisano lalce Barbie. W wielu krajach Barbie stała się wrogiem publicznym nr 1. Urządzanie manifestacji podczas, których palone są lalki to tylko niektóre z działań przeciwników ikony ubiegłego wieku.
Zastanawiam się jednak czy faktycznie lalka Barbie jest tak wielkim zagrożeniem dla dorastających dziewczynek. Sama owe lalki posiadałam będąc dziewczynką, bawi się też nimi moja 4-letnia Żaba. Nie sądzę by z tego powodu miała w przyszłości skrzywiony obraz wizerunku rzeczywistej kobiety.
Cały ten medialny szum w okół Barbie i Lammily jest wg. mnie mocno przesadzony.
Nie wiem jak Wy, ale ja uważam, że wzorem do naśladowania i wyrocznią przyszłości naszych córek nie jest lalka. To nie ona wskaże im odpowiednią drogę, nie ona nauczy akceptacji samej siebie, nie ona powie, że jest piękna i mądra.
To do nas rodziców, a w szczególności mam, należy to zadanie. Dzieciaki są w nas zapatrzone jak w obraz i przeglądają się w nas jak w lustrach. Wszystko co mówimy i robimy odbija się na kształtowaniu ich światopoglądu, tolerancji i akceptacji.
Jeżeli dziecko będzie miało obraz matki, która wiecznie się odchudza, stosuje diety, narzeka na swój wygląd i koniecznie chce w sobie coś ulepszyć - będzie robiło to samo. Jeszcze gorzej gdy owa matka swoje obsesje przekłada również na dziecko. Tragedia murowana.
Nikt nie powie mi, że dziewczynka, która wychowana jest w domu tolerancyjnym, pełnym zrozumienia i akceptacji będzie miała wypaczoną wizje świata spowodowaną obcowaniem z lalka Barbie.
Litości! Czy tylko Barbie posiada proporcje odbiegające od rzeczywistości?? Oczywiście, że nie. Znacie Littlest Pet Shop? Zastanawiałyście się kiedyś nad ich wyglądem? Dlaczego każde zwierze ma tak nieproporcjonalnie dużą głowę?
Świat fascynują też maleńkie laleczki Blythe Dolls, które w porównaniu do swojego maleńkiego ciałka, głowy i oczy mają ogromne. Czy ktoś je neguje? Pali na stosach jak czarownice?
Dlatego drogie mamy, błagam o odrobinę rozsądku przed wypowiadaniem swoich uwag na temat szkodliwości lalki Barbie. Pozwólmy naszym córkom na odrobinę magii. Tylko teraz, kiedy są jeszcze małymi dziewczynkami mogą marzyć o księżniczkach, wróżkach, złotych karocach i zamkach. Dlaczego im to tak brutalnie odbierać? Wiem, że jeśli tylko w nas będą miały wzór godny naśladowania nie stanie im się żadna krzywda.
P.S. Nie twierdzę, że Lammily jest kompletnie nieudanym pomysłem. Sama z chęcią kupiłabym ją swojej córce. Oburza mnie jednak fakt zrzucania problemów rodziców na Bogu ducha winną lalkę Barbie.
Uwierzcie mi, że dzieci mają niesamowitą zdolność postrzegania świata i doskonale widzą różnicę między rzeczywistością i fikcją. Gdyby tak nie było nastolatki nadal wierzyłyby, że żółwik Franklin chodzi do szkoły, Świnka Peppa tańczy w balecie a w lesie za rogiem żyją Smerfy....
Ja tam myślę, że wszystko jest dla ludzi i do wszystkiego trzeba podchodzić ze zdrowym rozsądkiem :)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze że ja osobiście do samej "figury" lalki Barbi ogólnie nic nie mam... Choć mogłaby mieć ze 2 kg więcej ;-)
OdpowiedzUsuń