16 kwietnia 2014

W 7 bajek dookoła świata - kraina niezwykłych zwierząt AUSTRALIA


Zaczynamy kolejną magiczną, bajkową podróż. Tym razem za sprawą pomysłodawczyni z bloga Projekt : Człowiek wybieramy się na daleką wyprawę do krainy niespotykanych gdzie indziej zwierząt. Krainy w której zawsze świeci słońce a Św. Mikołaj przyjeżdża do dzieci na desce surfingowej w kąpielówkach (ta wiadomość rozbawiła Żabę do łez :D)


 

AUSTRALIA

Australia jest najmniejszym kontynentem na świecie a równocześnie jedynym państwem na całej kuli ziemskiej, które obejmuje cały kontynent. Największą cześć powierzchni zajmują stepy i pustynie. Australia ma najbardziej płaski teren ze wszystkich kontynentów, sięgający średnio 330 m n.p.m.

Stolicą Australii jest Canberra.

Jednak miastem, które najbardziej kojarzy się z Australią jest Sydney, w którym mieści się znany każdemu gmach opery.


Bogata i niespotykana nigdzie indziej fauna Australii przyciąga jak magnes. Wiele osób pytanych o podróż marzeń wskazuje właśnie ów kontynent. Zwierzęta żyjące na tych terenach są jednak dzielone przez mieszkańców na dwie grupy : uciążliwe i urocze. 

Do uroczych zaliczają się znane każdemu kangury, misie koala, dziobaki, psy dingo, wielobarwne papugi i strusie emu. Druga grupa zwierząt zalicza się do natrętnych, sprawiających ból i strasznie uciążliwych. Mowa tutaj nie tylko o rekinach i krokodylach, które wzbudzają strach samą nazwą, ale o wszędobylskich insektach, dla których ciepły klimat Australii jest genialny do bytowania w pobliżu człowieka. Pająki, komary i karaluchy wielkości pudełka zapałek przysparzają nie lada problemów.

Spodziewałam się, że Żabę zainteresuje grupa uroczych, dlatego naszą opowieść zaczęłyśmy od położenia Australii na mapie i naklejenia na nią (to chyba będzie tradycja ;) ) zwierząt ją zamieszkujących.




Koala wywołał największe ochy i achy więc postanowiłyśmy wykonać owego puchatego zwierzaka na dwa sposoby. Pierwszy wywołał lawinę radości ponieważ do sylwetki koali musiałyśmy dorobić uszy. Jak wiadomo uszy koali są dość specyficzne. Żaba powiedziała, że wyglądają jak miotełki.
Nasze koalowe uszy powstały z odrysowanych na kartce papieru dłoni.




Drugi koala potrzebował towarzystwa dlatego z rolki papieru powstał też kangur z małym kangurzątkiem :) Żabie tak spodobały się rolkowe stworki, że codziennie chodzi z innym do przedszkola, najchętniej jednak zabrałaby je wszystkie na raz ;)


Uroczy miś koala pojawił się także podczas układania obrazków od najmniejszego do największego.




Poszukując informacji o Australii natknęłam się na wielobarwne obrazy inspirowane sztuką Aborygenów. Pierwsze aborygeńskie malowidła powstawały na piasku i skałach by przekazywać w ten sposób kulturę i tradycję nowym pokoleniom. Zaintrygował mnie sposób malowania, uznałam, że Żabie również spodoba się Dot Painting czyli malowanie kropkowe. I miałam rację :)






W kulturze aborygeńskiej bardzo duża rolę odgrywają zwierzęta. Dwa z nich bardzo dobrze nam znane mają w tradycji tambylców szczególne znaczenie. Koala zasługuje na szacunek, kangur natomiast jest uosobieniem sprytu i zaradności. Dlaczego tak głęboko zakorzenione są te tradycje? Posłuchajcie.....

Dlaczego aborygeni traktują koalę z szacunkiem?
W małej aborygeńskiej wiosce niedaleko Uluru żył chłopiec, który pewnego strasznego dnia stracił oboje rodziców. Po ich śmierci, chłopcem zaopiekowali się współplemieńcy. Byli jednak dla niego bardzo źli i nie pozwalali mu jeść ani pić wody. Chłopiec skazany był na spożywanie tylko liści eukaliptusa, ciągle jednak chciało mu się pić. Któregoś dnia, gdy całe plemię wyruszyło na polowanie młody chłopiec został w wiosce i wypił tyle wody ile mógł, a z resztą ukrył się na drzewie, po czym zaśpiewał magiczną pieśń i drzewo wzniosło się ponad wszystkie inne. Po powrocie myśliwi z wściekłością zauważyli, że chłopiec i cała woda są w niedostępnym miejscu. Zaczęli przepraszać chłopca i prosić go, aby zszedł, obiecali, że będą dla niego dobrzy. Naiwne dziecko zeszło z drzewa a współplemieńcy zaczęli bić go pałkami i kamieniami. Wtedy stała się dziwna rzecz. Ciało chłopca zmniejszyło się, zmężniało i pokryło futrem – zamienił się w koalę i zniknął w koronach drzew. Od tej pory aborygeni szanują koalę i boją się go. Nie mają prawa łamać jego kości ani robić ubrań z jego futra. Wierzą, że w przeciwnym wypadku cała woda z ich terenu może zniknąć.


Dlaczego kangury skaczą?
Kiedyś nie było kangura, lecz zwierzę, które jak wszystkie inne biegało na czterech łapach. Pewnego razu jednak wybuchł w buszu wielki pożar. Zwierzę otoczyły ze wszystkich stron płomienie. Chciało uciekać przez ogień, ale jego przednie łapy spaliły się. Zwierzę cofnęło się więc i z wielkim wysiłkiem odbiło się na tylnych łapach tak mocno, że przeskoczyło przez płomienie. Od tej chwili zwierzę to stało się kangurem, który zawsze skacze na tylnych łapach. Jego przednie łapki są krótkie, a sierść na nich czarna, jakby opalona w ogniu...


Nie wiedziałam czy nadmiar treści w dzisiejszym wpisie nie odstraszy od czytania ale tą bajką musiałam się z Wami podzielić. Żabie czytałam ją kilkanaście razy.  Piękna....


BAJKA AUSTRALIJSKA
  
Bardzo dawno temu żył w dalekiej Australii dzielny wojownik imieniem Nurrundere. Niczego
się nie bał. Ani ludzi, ani dzikich zwierząt, ani ognia, ani wody. Bez lęku przebiegał przez
płonące stepy i przepływał najbardziej wzburzone rzeki. Ścigał się z kangurami i rzucał
bumerangiem tak zręcznie jak nikt na świecie. A gdy tupnął nogą, ziemia rozstępowała się,
ukazując ukryte w swej głębi pokłady złota. Wielu zazdrościło Nurrundere jego zręczności
i odwagi, ale najbardziej zazdrosna ze wszystkich była potężna i dumna Rzeka, przepływająca przez australijską ziemię. Gdy wojownik pojawiał się w pobliżu, jej wody burzyły się i ciemniały. A potężny głos niósł się po okolicy.
-Strzeż się mnie, Nurrundere! - wołała Rzeka - Nie było jeszcze człowieka, który odważyłby
się ze mną zmierzyć. Jestem potężniejsza od ciebie! 
W odpowiedzi na to wojownik śmiał się głośno:
- Nie boję się nikogo! Mam dość siły, by ciebie pokonać, Rzeko.
-Wkrótce się o tym przekonamy! - syczała w odpowiedzi rzeka, a jej spienione fale ponuro
uderzały o skalisty brzeg.
- Uważaj na siebie, Nurrundere - ostrzegały wojownika kolorowe ptaki - Rzeka jest
podstępna i zła. 
Nurrundere jednak nie słuchał, tylko biegł dalej, nic sobie nie robiąc z ich słów.
Pewnego dnia Waangoo, żona Nurrundere, postanowiła znaleźć najpiękniejszego motyla
i podarować go synkowi. Wybrała się do lasu, gdzie wśród kwiatów mieszkały całe roje
motyli. Najpiękniejszy z nich, o tęczowych, przezroczystych skrzydłach nie dawał się jednak
złapać. Waangoo biegła za nim aż nad brzeg rzeki. Już miała go schwytać, gdy zatrzepotał
skrzydłami i odfrunął. 
- Wejdę do wody i złapię cię! - zawołała Waangoo i zanim kolorowe ptaki zdołały ją ostrzec, znalazła się w zasadzce. Fale otoczyły ją ze wszystkich stron i mocno trzymały
- Ciekawe, czy twój mąż zdoła cię uwolnić - śmiała się złośliwa rzeka. - Może nie okaże się dość silny? 
Biedna Waangoo rozpłakała się. Wkrótce nad rzekę przybiegł Nurrundere, a za nim ich synek. Dzielny wojownik rzucił się w wodę, by wyswobodzić żonę, ale fale odpychały go od niej. 
- Czyż nie jestem silniejsza od ciebie? - huczała Rzeka.
- Nigdy się z tym nie pogodzę! - krzyczał rozwścieczony wojownik i próbował płynąć w stronę Waangoo.
Nagle wśród huku fal rozległ się silny, dziecięcy głosik: 
- Potężna Rzeko! Jesteś najsilniejszą rzeką, jaką widziałem. Na pewno masz tyle siły, by uwolnić moją mamusię. Wypuść ją, proszę. Obiecała mi, że znajdziemy dziś najpiękniejszego motyla. Już nie mogę się doczekać.
Zapadła cisza. Ptaki zamarły ze strachu. Motyle zbladły z przerażenia. Ten mały chłopiec
odważył się prosić Rzekę, by przerwała bezsensowny spór z Nurrundere. 
- Oczywiście, że mam dość siły...Lubię też, gdy ktoś grzecznie mnie o coś prosi - powiedziała w końcu Rzeka - Dlatego uwolnię twoją mamę. Twój tata powinien być z ciebie dumny, chłopcze.
Po chwili cała rodzina stała razem na brzegu, a najpiękniejsze motyle krążyły wokół chłopca, chwaląc jego spryt i odwagę. 


Na koniec Żaba obejrzała Bolka i Lolka w stepach Australii :)


 

Na tym kończymy naszą podróż po Australii. Za tydzień zabierzemy Was do krainy moich marzeń. Mam nadzieję, że miłością do tego kraju zarażę również Żabę.  Namaste!   


Poczytajcie relacje z podróży na blogach dziewczyn :
 

12 komentarzy:

  1. bardzo fajnie wyszło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. my też kochamy zwierzątka i są motywem przewodnim wielu zabaw :)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajne zabawy koala z rączek podoba mi się bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O, widzę, że i u Was Nurrundere - u nas też ;)
    Ze zwierząt - mój Księciunio najbardziej zachwycał się Diabłem Tasmańskim, który na pobliskiej Tasmanii urzęduje ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale superowy ten koala z uszami z rączek ;)!!! Fajny warsztat ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki cudowny ten misiek Koala Wam wyszedł!

    OdpowiedzUsuń
  7. Koala z uszkami z rączek mnie osobiście zauroczył. Pięknie Wam wyszedł.

    OdpowiedzUsuń
  8. piękne te misie koala i zajączek. ślicznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. i jak zwykle zdolna mama dała upust swojej twórczości i niezły popis :) a ja tylko dodam że Australia to także niesamowicie rozwinięte rolnictwo i maszyny jakie w Polsce możemy pooglądać tylko na youtube. Pozdrawiam Ilona (panirolnik.bloog.pl)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajny ten warsztat wyszedł.
    Mamuśka24

    OdpowiedzUsuń
  11. Zwierzęta też nam bliskie i wciąż na topie :) Fajny misiek koala!

    OdpowiedzUsuń