26 lutego 2015

O tym, że Polak uwielbia się krzyżować




Polacy to dziwny naród. Czasem mam wrażenie, że nie jestem stąd. Nasza narodowa cecha nijak do mnie nie pasuje. Irytuje mnie strasznie nastawienie naszych rodaków do życia w Polsce, do spraw, które każdego dnia nas otaczają. Nie potrafimy się cieszyć ze szczęścia innych ludzi. Na poziomie podwórka, rodziny i przyjaciół ale i osób publicznych. 

Ciągle narzekamy na finanse, że za mało, że praca ciężka, że rząd nie taki. Tak na prawdę jednak nie potrafimy wziąć spraw w swoje ręce. Kiedy kolejny raz słyszę o 23-latku, który na garnuszku mamusi odrzuca ofertę pracy za 1800 zł na rękę, nóż w kieszeni mi się otwiera. Bo mu za mało. 
Dzisiaj każdy chciałby być biznesmenem z miesięczną wypłatą 10 tys. Tylko żeby nim być trzeba dać coś od siebie, zainwestować w swój rozwój a nie siedzieć na tyłku i czekać aż manna spadnie z nieba. 
Praca pracą, ale Polacy zazdroszczą nawet tego, że sąsiad kupił sobie nowy samochód i za plecami ploty rozsiewają na temat tego skąd ów sąsiad miał tyle pieniędzy. Ba, Polacy potrafią krzyżować się nawet tym, że mają gorsze zdrowie, że mają większego pecha bo ich dziecko choruje bardziej niż te od znajomych. Ciągłe porównywanie się z kimś doprowadza do samo destrukcji. Tak myślę. Bo ileż można żyć w przekonaniu, że jest się gorszym od innych, że ma się mniej, że ma się w życiu pecha. W końcu zaczyna się to odbijać na naszym zdrowiu psychicznym i ciągle chodzimy nerwowi. 

Nie wystarcza nam jednak utyskiwanie na swój własny los. Nie potrafimy cieszyć się nawet z sukcesów osób postronnych. Przykład?  Tegoroczna gala wręczenia Oskarów. Polska otrzymuje najbardziej prestiżową nagrodę filmową. Duma, radość i gratulacje. Takie emocje powinny towarzyszyć temu wydarzeniu. Ale nie. Nie u nas w Polsce. U nas zamiast radości wyłazi jad i zazdrość. Nagle odzywają się "znawcy" kinematografii, że film nudny, bez sensu, że stronniczy. Ci bardziej zaciekli wysuwają teorie jakoby jury zostało przekupione, że zasiadają w nim Żydzi co ewidentnie tłumaczy zwycięstwo "Idy".

Wszędzie węszymy spisek i nie wierzymy, że są ludzie, którzy potrafią zrobić coś zupełnie bezinteresownie. Kiedy słyszymy, że sąsiadka adoptowała trójkę dzieci nie chwalimy za odwagę i poświęcenie. Za chęć dania miłości. Negujemy natychmiast twierdząc, że owa adopcja tylko po to by dostawać na dzieci pieniądze....Nikt nie pomyśli o tym, że za dzieci adoptowane nikt nie dostaje pieniędzy. Lepiej rozsiewać plotki i zalewać się żółcią. 

Ot nasza cecha narodowa.
Czy my na prawdę nie potrafimy się cieszyć ot tak po prostu? Z czyjegoś szczęścia, sukcesu, radości??? 

2 komentarze:

  1. Po tej galu postanowiłam w końcu obejrzeć "Ide". Nie będe oszukiwać - film mnie nie porwał... Ale skoro Ktoś widzi w nim coś, docenił i przyznał tak dużą nagrodę to pozostaje tylko pogratulować i cieszyć się... Bo to nie jakieś Tele Kamery tylko Oscar :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Narzekanie to nasza cecha narodowa, taki znak rozpoznawczy.

    OdpowiedzUsuń