23 lutego 2015

Syndrom wicia gniazda i tiulowe pomopny



Rozwiązanie coraz bliżej....jeszcze tydzień, parę dni i będę mogła zobaczyć tego ruchliwego stworka, który siedzi w moim brzuchu :)
Dwa, trzy tygodnie temu dopadł mnie syndrom wicia gniazda. Najchętniej wysprzątałabym całe mieszkanie, zrobiłabym gruntówkę......No nie mogę jednak i w tej kwestii muszę liczyć na Ważniaka.

Wiadomo jednak jak to jest gdy ma się gen pedantyzmu. Samemu zrobi się najlepiej ;) Zaciskam jednak zęby, żeby nie zwracać uwagi na drobiazgi, które pomija Ważniak i obiecuję sobie, że wyszaleję się po porodzie :D

Oprócz szykowania wyprawki, łóżeczka i toreb do szpitala nic więcej zrobić nie mogłam, dlatego by lżej było mi na duszy uprosiłam Ważniaka o......malowanie :) Sypialnia z lawendowych odcieni przeistoczyła się w miętową. Podoba mi się niesamowicie. Od dawna chorowałam na ten kolor, ale nigdy nie było zbyt wiele motywacji. Teraz się udało.

Ta odmiana dała mi takiego kopniaka, że wyciągnęłam swoją magiczną skrzynię i wygrzebałam z niej kilka rolek tiulu. Żeby sypialnia była jeszcze przyjemniejsza chcę zrobić dla Małej Mi tiulowe pompony nad łóżeczko. Nie miałam jednak kolorów, które planuje dlatego z zapałem zabrałam się do robienia takich jakie był dostępne. Żabie bardzo się podobają :) 

A Wam?





Myślę sobie, że dawno nie organizowałam rozdawajki. Chcielibyście otrzymać zestaw trzech pomponów? Kolorystykę na razie pozostawię w tajemnicy.... ;)

4 komentarze: